Nie pamiętam ile brałam ślubów – wywiad z Hunter Tylo

Hunter Tylo jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy „Mody na sukces”. Serialu – którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Jej niekończące się batalie z Brooke o Ridge’a śledzą z wypiekami na twarzy ludzie na całym świecie. W tym roku w Polsce obchodzimy 20 lat od kiedy w TVP widzowie po raz pierwszy zobaczyli losy rodziny Forresterów. Z tej okazji udało nam się spotkać z serialową Taylor na planie serialu w USA!

Czy po tylu latach pracy lubisz jeszcze Taylor?!
– O tak! Bardzo ją lubię! Taylor całe życie walczyła o Ridge’a z Brooke. Cieszę się, że natomiast ostatnie 2-3 lata jest już ponad tym i wtedy polubiłam ją jeszcze bardziej! Teraz Taylor próbuje przekonać Brooke, że nie jest dla niej zagrożeniem i nie jest jej wrogiem. W końcu ile można latać za jednym facetem?!

Pamiętasz swój pierwszy dzień na planie?
– Tak! Miałam grać tymczasową postać lekarki Caroline, która wtedy umierała. Nie spodziewałam się w najśmielszych snach, że zostanę tam na stałe i zyskam taką wierną widownię i tak wiele fanów! Pamiętam, że pierwszego dnia zanim zaczęłam kręcić swoje sceny patrzyłam na monitor szpitalny, gdy mówiłam na głos swoje dialogi. Wyobrażałam sobie, że mam przed sobą partnera i mówię do pielęgniarki, by się lepiej wczuć. Poza tym te wszystkie szpitalne rzeczy bardzo mnie fascynowały! Byłam pod wrażeniem, że widzę Ronna Mossa czy Katherine Kelly Lang i że oni są żywi i na wyciągnięcie ręki. Patrzyłam na to jak grają i sobie myślałam: „Oni nie są realni! Są zbyt piękni!”. Wtedy też wielkie wrażenie wywarła na mnie serialowa Felicia, którą grała inna aktorka czy postać Margo. Lauren Kaslow, która grała Margo do dzisiaj jest dla mnie wspaniała i mogłaby wrócić!

W Polsce cały czas Taylor jest na ekranie, bo jesteśmy trzy lata za odcinkami, które są w USA. My natomiast spotykamy się na planie na który wróciłaś po ponad półrocznej przerwie. Jakie to uczucie znowu być częścią tej wielkiej rodziny Forresterów?
– Potrzebowałam tej przerwy. Przez te osiem miesięcy mogłam zająć się czymś innym. Traktuje to jako taką higieniczną przerwę, dzięki której mam teraz nowy zapał do pracy. I wiesz co? Nic się przez ten czas tu nie zmieniło. Mówię o planie, bo w serialu ciągle się coś dzieje… Trudno sobie wyobrazić życie bez pracy tu, gdy się tyle przeżyło…
Ale nie masz wrażenia, że wszyscy i tak widzą w Tobie Taylor i przez to wiele ważnych rzeczy zawodowych Cię omija?
– O tak, zdaję sobie z tego sprawę! To jedna z tych rzeczy, która jest skutkiem tej popularności, którą mam dzięki Taylor. Dlatego jeśli mam okazję zagrać gdzieś indziej, staram się by ta postać była zupełnie inna od Taylor! Najchętniej chciałabym teraz gdzieś zagrać jakąś manipulantkę! Taylor zawsze próbuje postępować zgodnie z sumieniem i jest taka dobra, że później przez to obrywa w twarz. Rozglądam się bardzo mocno za rolami skrajnie innymi by pokazać, że nie jestem tylko Taylor Hayes.
Na początku Taylor była bardziej konserwatywna. Przez ostatnie lata jednak bardzo się zmieniła. Z opanowanej pani psychiatry miała np. problem alkoholowy… To był twój pomysł? Bo wiem, że bardzo Ci się ta przemiana spodobała…
– To był pomysł scenarzysty, Brada Bella, który jest bogiem serialu i bardzo mi się on spodobał. Dla postaci dobrze, jeśli ciągle w jej życiu rzeczy nie idą dobrze i dzieje się coś złego.  Na dłuższą metę jak wszystko idzie dobrze, to nie jest to interesujące do oglądania. Dlatego przecież w 2002 roku moja bohaterka została uśmiercona. Gdy zaczęliśmy rozmawiać o powrocie trzy lata później, Brad zapytał mnie co sądzę o tym, że Taylor przejdzie metamorfozę i w jej życiu będzie sporo dramatów. Bardzo mi się to spodobało! Bez mrugnięcia okiem powiedziałam – zróbmy to! Taylor umarła w ramionach Ridge’a i to był koniec bajki. Przez te lata, kiedy jej nie było wiele się zmieniło i ona sama stała się zupełnie inną osobą. Stwierdziliśmy, że to będzie wielkie wyzwanie dla Taylor i bardzo realistyczne, że zmieniła swoje podejście do życia przez traumę jaką było życie bez jej rodziny. To wspaniałe, że nawet taka opanowana i spokojna pani psychiatra mogła mieć swoją ciemną stronę. Wszyscy myśleli, że ona umarła, a tu się okazuje, że potajemnie została porwana ze szpitala bo zapadła w śpiączkę, a potem miała amnezję, co wykorzystał książę Omar, który ją u siebie przetrzymywał… Prawda, że ma to sens!? Taylor zyskała nowe życie co jest świetnym wyzwaniem!

Taylor ma za sobą wiele miłosnych podbojów. Pamiętasz liczbę jej ślubów?!
– O nie! Straciłam rachubę! (śmiech) Kilka razy brała ślub z Ridgem, raz z Nickiem, Whipem… O Jezu, no nie pamiętam!
Ale jak myślisz – którego z tych facetów kocha najbardziej?
– Dobre pytanie! Myślę, że nigdy w życiu bez względu na wszystko nie przestanie kochać Ridge’a! W końcu on jest ojcem jej dzieci. Nieważne w jakim momencie życia jest, ta miłość do niej wraca jak bumerang. Ważny też jest dla niej Thorne – brat Ridge’a! Połączyło ich poczucie winy bo Taylor potrąciła jego żonę. Poza tym on zawsze się jej podobał, więc ten miks poczucia winy, że odebrała mu wspaniałe życie i rodzinę, a z drugiej strony fascynacja czyni ich znajomość bardzo ciekawą. Jakby nie było, to zawsze będzie balansowanie między jednym, a drugim bratem

Ronn Moss, który grał Ridge’a od początku serialu, zdecydował się zostawić serial. Tęsknisz za nim? W końcu to z Ridgem Taylor była najdłużej związana…
– Bardzo tęsknie za Ronnem! Wciąż nie mogę uwierzyć, że odszedł z serialu. Życie jednak idzie dalej. Teraz serial ma nowego Ridge’a i to bardzo ciekawe oglądać jak nowy aktor daje tej postaci nowe życie. Oczywiście wszyscy go porównują na razie czy gra jak Ronn. Ja też! Inni czują się jakby to była nowa postać. Czekam na nasze wątki!

Myślisz, że zamiana takich aktorów, którzy są twarzami serialu jest dobra? Ja nie wyobrażam sobie kogoś innego w roli Taylor!

– Nic mam nic przeciwko tego typu zabiegom. Takie postacie jak Ridge mają wielu fanów i trudno by serial bez nich istniał. Proszę pamiętać, że to przede wszystkim bardzo trudna sytuacja dla aktora, który przejmuje taką rolę. Ja sobie nie mogę wyobrazić jaka to jest wielka odpowiedzialność! Ronn Moss grał Ridge’a w swój własny specyficzny sposób i miał wielu fanów. Scenarzyści jednak tak piszą wątki, że postacie ewoluują, zmieniają charakter. Nowy Ridge, którego gra Thorsten Kaye na pewno wniesie w Ridge’a nowe życie, a widzowie nie będą się nudzić. Cały czas pamiętam stare odcinki, gdy Ridge’a wątek był bardzo rozbudowany. Ridge miał wtedy bardzo gorący temperament, który uderzał ludzi i ich czarował. I wiesz co? To teraz może wrócić! W moim odczuciu Thorsten jest nawet trochę bardziej porywczy, jeśli wiesz co mam na myśli! (śmiech)

Wiele kobiet Ci zazdrościło scen miłosnych z Ronnem! Miałaś przy nim szybsze bicie serca?
– O tak! Kiedy zaczęłam z nim pracować byłam nim zafascynowana. Wchodzisz na plan i nie możesz oderwać wzroku! Nie mogłam uwierzyć, że on jest taki przystojny i wspaniały. Cieszyłam się, że mogę grać jego miłość, bo on naprawdę dobrze całuje! Zaskoczyło mnie też to, że przy tym wyglądzie macho jest taki normalny i nie wykorzystuje tego, zresztą jak każdy na planie „Mody na sukces”. Jesteśmy tu jak jedna wielka rodzina.

Taylor miała wiele wzlotów i upadków. Takie doświadczenia pomagają Ci w Twoim prywatnym życiu i przez to, że tyle tam zagrałaś jesteś gotowa na wszystko?
– O nie! Nie chciałabym mieć takiego szalonego życia jak Taylor! Ja jestem inna. Dlatego na szczęście nie mam czego wykorzystywać. Granie takiej ciekawej bohaterki to wielki stres dla aktora i wielki wysiłek, bo jak masz jeden z głównych wątków, grasz dzień w dzień. To trudne, bo masz życie w serialu, które kosztuje Cię wiele emocji, a z drugiej strony masz prawdziwe życie ze swoją własną rodziną, które również wymaga od Ciebie jeszcze innego rodzaju emocji. Trzeba to umieć łączyć. Dlatego gdy przychodzę do domu nie myślę o pracy!

Co było dla Ciebie najtrudniejsze do zagrania?
– Najbardziej zwariowany wątek jaki mieliśmy, czyli gdy Taylor była w Maroko. Pamiętasz to?! Książę Omar przetrzymywał wtedy Taylor u siebie, a wszyscy myśleli, że ona zginęła w katastrofie samolotu. Była taka scena, że Taylor była więziona w pokoju z wielkim weneckim lustrem i patrzyła na Brooke i Ridge’a, którzy wpadli tam na miesiąc miodowy. Chciała dać im znać, że żyje, ale nie mogła nic zrobić. Oni nie wiedzieli, że ona tam jest tak blisko nich i w tym tkwi cała magia tej sceny! To było bardzo dramatyczne, a całe te perypetie z tym wątkiem, gdzie wcześniej dochodziła jeszcze jej amnezja były najtrudniejsze do zagrania! Do tego jeszcze dochodziły jeszcze tamte specyficzne stroje z tamtych regionów, które było bardzo ciasne i było mi w nich bardzo ciepło!

Kończymy wywiad, a ja nie mogę oderwać od Ciebie wzroku. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś dla wielu osób seksbombą?
– Naprawdę?! Dziękuję! To bardzo słodkie! Dzięki takim komplementom kobietom lepiej się żyje. Bo to fajnie gdy inni potem Ci mówią, że jesteś sexy, prawda? 🙂
Musisz kiedyś przyjechać do Polski!
– O tak, wiem! Z przyjemnością przylecę kiedyś do Polski. Wiem, że mamy tam wiele oddanych fanów, którzy nas wiernie oglądają od lat! Współczuję wam, że oglądacie odcinki z trzyletnim opóźnieniem! Pozdrawiam was serdecznie!

[ Bartosz Pańczyk ] – Fakt

 

1 thought on “Nie pamiętam ile brałam ślubów – wywiad z Hunter Tylo

Comments are closed.