Rozmawiam z Krzysztofem Piotrem Zakrzewiczem, aktorem, autorem komiksów, poznaniakiem i ogromnym fanem „Mody na sukces”. Dzięki niemu setki, choć pewnie i tysiące fanów, będą mogli poznać losy Forresterów z odcinków emitowanych przez TVP w latach 90′. Dlaczego po niemal 15 latach zdecydował się podzielić swoją kolekcją ze światem? I po co właściwie nagrywał serial, który od 28 lat nie zamierza się skończyć?
Nagrałeś ponad 800 odcinków „Mody na sukces”, dlaczego? Skąd ta fascynacja? Zajęło Ci to mnóstwo czasu.
Haha, biorąc pod uwagę, że w tamtych czasach emitowano serial tylko 3, a później 4 razy w tygodniu zajęło to kilka lat… chyba od 7 klasy podstawówki aż do matury. Muszę tu jednak zaznaczyć, że nie nagrywałem ich sam. Kiedyś popsuło mi się video co było prawdziwym dramatem i gdyby nie pomoc mojej przyjaciółki Donny /tak, naprawdę ma tak na imię (śmiech)/ to bardzo dużo odcinków po prostu by przepadło. (Gorąco pozdrawiamy Donnę!) Co do fascynacji, to uwielbiałem też inne seriale i kolekcjonowałem je na kasetach VHS. „Millenium“, „Archiwum X“ czy „Profiler“. „Modę na sukces“ nagrywałem głównie po to żeby obejrzeć ją po szkole. Ona się w pewnym momencie skończyła, więc w ten sposób parę odcinków zostawiłem sobie na pamiątkę. A kiedy serial wrócił do TVP to tych kaset nie wykorzystywałem już ponownie, ale nagrywałem następne.
No właśnie, wrócił… „Moda na sukces” zeszła niedawno z anteny TVP – pewnie niewiele osób poza Tobą wie, że lektor powiedział w latach 90 „Koniec odcinka 260, ostatniego“, a polscy widzowie przeżyli istne załamanie. Możesz o tym opowiedzieć?
Właściwie to „Moda” od początku zapowiadana była przez TVP jako ”240 odcinkowy serial z USA”, wszystkie gazety podawały numer odcinka 1/240, 2/240, 3/240… Telewizja nagle urwała emisję na odcinku 119 w czerwcu 1995 i wróciła do emisji serialu jakoś na jesieni. Rok później serial nas zaskoczył i nie skończył się na zapowiadanym „ostatnim” 240 epizodzie. Przed wakacjami leciało jeszcze 20 dalszych odcinków (chyba do sierpnia), a potem Polska widownia zamarła, gdy lektor odczytał ”Koniec odcinka 260, ostatniego”, serial został zastąpiony australijskim „Home&Away”. „Moda“ wróciła na prośbę widzów dopiero w listopadzie. Forresterowie tak naprawdę nigdy nie zniknęli z Polskiej anteny na dłużej niż parę miesięcy – teraz na pewno też tak będzie (śmiech).
Znałeś serial zanim wszedł do Polski? Polecałeś go znajomym?
Miałem od dzieciństwa bandę znajomych telemaniaków. Telewizja kablowa była nowością w tamtych czasach, a zagraniczne programy po angielsku i niemiecku były codziennością w czasach kiedy po polsku mieliśmy tylko 3-4 kanały. Serial leciał w Polsce dopiero 2-3 lata i był bardzo popularny, znał go każdy i nie potrzebował żadnej reklamy.
Wiem, że jesteś prawdziwym znawcą telewizji, co myśli o tym Twoja rodzina i znajomi?
Kiedyś oczywiście mieli mi to bardzo za złe. Woleli żebym się pilniej uczył niż gapił w telewizor. Teraz już chyba widzą, że telewizja od zawsze była moją największą pasją, a dzisiaj pracując w niej spełniam w jakiś sposób swoje dziecięce marzenia. Może nigdy nie będę gwiazdą oper mydlanych, ale praca na planie filmowym, zwaszcza przy produkcji seriali jest tym o czym śnilem od zawsze.
Nadal oglądasz „Modę na sukces” – wciąż kręci Cię tak samo jak kiedyś?
Często śmieję się, że wszystko się zmienia albo kończy tylko ona (Moda) jest ciągle ze mną. Czasem oglądam z wypiekami na twarzy, czasem z przymróżeniem oka, ale oglądam. Teraz już nie nagrywam! W dzisiejszych czasach mamy przecież internet, kasety nagrywałem ponad 15 lat temu, wtedy to było normalne.
Udostępniając nam swoje archiwum, dajesz możliwość poznania dawnych losów Forresterów młodszym widzom. To szlachetne, ale nie było Ci szkoda pożegnać się ze swoją kolekcją?
Daję Wam taką możliwość, dlatego że niektórzy nigdy tych odcinków nie widzieli. Kiedyś nagrywałem te kasety z nadzieją, że ktoś je obejrzy, doceni. Jasne, że trochę mi szkoda bo to kawałek mojego życia, ale mieszkam przecież od lat zagranicą, magnetowidu nie mam, a wiedziałem jak ucieszy się przede wszystkim wasza redakcja i fani.
Co w takim razie mogę powiedzieć? Wielkie dzięki!
To ja dziękuję za super spotkanie i życzę Wszystkim miłego oglądania!
—
Spotykamy się po roku, krótko po tym, gdy Krzysztof znalazł 3 brakujące kasety ze starymi odcinki „Mody na sukces”.
Wpadłeś do Polski tylko na chwilę, cieszę się , że znalazłeś dla mnie czas.
Odwiedziłem rodzinę, ogarniałem stare mieszkanie, które zostało mi po mamie i przypadkowo znalazłem brakujące kasety. Nigdy nie ukrywałem, że jestem pradziwym fanem serialu. Fajnie zbiegło się to w czasie, bo właśnie udostępniłeś ostatnie z klasycznych odcinków. A jako, że ja jestem w Polsce bardzo rzadkim gościem – po prostu musiałem się z Wami skontaktować.
To miłe, zwłaszcza teraz, gdy jesteś dość zapracowany. Wygląda na to, że na stałe zagościłeś już na czeskich ekranach. Jesteś twarzą kampanii społecznej HateFree, a w reklamie gry Mobile Strike, pojawiłeś się u boku samego Arnolda Shwarzeneggera. W Twojej filmografii widzę takie tytuły jak „V.I.P. vraždy”, „Doktor Martin” i „Zločin v Polné” – niewiele mi to jednak mówi, chcesz się czymś pochwalić?
Chwalić się nie lubię, ale z jednej roli jestem bardzo dumny. W „Doktorze Martinie” to tylko mała, epizodyczna rola polskiego przemytnika. „Zločin v Polné” („Przestępswo w Polnie”) to miniserial historyczny o antysemityzmie w Czechach na przełomie XIX i XX w. i zmanipulowanym procesie Leopolda Hisnera, który niesłusznie odsiedział 19 lat w więzieniu za zabójstwo dwóch młodych dziewczyn w czeskim miescie Polna. Gram jednego z przysięgłych. Nattomiast w nowym serialu „V.I.P. vraždy” („Morderstwa VIP”) o świecie pięknych, bogatych i wpływowych ludzi, który pokazuje, że pieniądze szczęścia nie dają, a czasem mogą przynieść pecha. Zagrałem doktora Schindla, znanego chirurga plastycznego, którego zabójstwo jest głównym tematem odcinka. Serial jest jednak pełen czarnego humoru, a ja stałem się celebrytą – tyle, że martwym (śmiech). Emisja w Czechach już niedługo, bo za kilka tygodni.
Czyli do tego czasu nie żyjesz?
No niestety, historia zaczyna się tak ze znaleziono mnie martwego. Nagraliśmy dużo scen na miejscu zbrodni, a potem w prosektorium podczas sekcji zwłok. Pamiętaj że jestem kinomaniakiem i uwielbiam horrory. To mnie naprawdę bardzo bawiło! Grałem już i policjanta i przestępcę, ale w zawsze chciałem zagrać też jakąś ciekawą ofiarę w serialu kryminalnym. Producenci sprawili mi tą rolą ogromną niespodziankę.
A Ty sprawiłeś niespodziankę nam, bo zobaczymy kolejne klasyczne odcinki MNS. Te 3 brakujące kasety to prawdziwy skarb. Co zobaczymy tym razem?
Są to odcinki 421-452, w których Sally zaprasza nas na wielki pokaz na statku Queen Mary, a fałszywa Angela wykorzystuje Thorne’a, by zemścić się na Forresterach. Po prostu klasyczna „Moda na sukces”, warto to zobaczyć.
W podziękowaniu dla Krzysztofa, warto polubić jego Fan Page
Archiwalne odcinki udostępniane będą TUTAJ