Prawdziwa gratka dla fanów Deacona i widzów „Mody na sukces”! Przedstawiamy Wam najnowszy wywiad z Seanem Kananem – odtwórcą roli Deacona, który powrócił do serialu w czerwcu bieżącego roku. Przedtem mogliśmy go oglądać też w innych operach mydlanych: gościnnie w „Żarze młodości” (również w roli Deacona) oraz w „General Hospital”, gdzie aktor wcielał się w rolę AJ’a Quartermaine’a. Po uśmierceniu postaci AJ’a w GH, aktor bez wahania skorzystał z zaoferowanej mu propozycji powrotu na stałe do B&B. Po kilku miesiącach od emisji w USA pierwszego odcinka z Deaconem po powrocie, redaktor „On-Air On-Soaps” – Michael Fairman postanowił porozmawiać z Seanem Kananem na temat jego powrotu do „Mody na sukces”, współpracy z dawną znajomą – Reną Sofer, jak również o relacji łączącej Deacona z Hope. Poruszonych zostało także wiele innych interesujących kwestii! Zapraszamy do lektury!
REDAKTOR: Zacznijmy od tego, że nagle wszystko się zmienia w „General Hospital” i jesteś z powrotem w „Modzie na sukces” jako Deacon. Czy powiedziałbyś, że przez cały czas miałeś taką możliwość, żeby wrócić do B&B, gdybyś był ponownie dostępny i gdyby nadszedł właściwy moment?
SEAN: Zawsze byłem w kontakcie z Bradem Bellem (producentem wykonawczym i głównym scenarzystą B&B – przypis red.). Brad jest nie tylko wspaniałym szefem, ale także świetnym facetem. Komunikowaliśmy się ze sobą od czasu do czasu i w pewnym momencie odbyliśmy rozmowę, podczas której on powiedział: „Jeśli będzie wyglądało na to, że znów będziesz wolny i nie będziesz dłużej występował w „General Hospital”, daj mi znać.” Odparłem: „Tak zrobię. Nie wiem, kiedy to się stanie.”, ale cały czas miałem to gdzieś w mojej głowie. Kiedy odbyłem rozmowę w ABC w związku z „General Hospital” i okazało się, że chcą uśmiercić graną przeze mnie postać AJ’a, niezwłocznie zadzwoniłem do Brada i bardzo szybko wprawiłem tę machinę w ruch, no i teraz tu jestem.
R: No i w twoich pierwszych odcinkach po powrocie, Deacon wpada na Quinn (Rena Sofer)! Oczywiście, oboje pracowaliście razem już wcześniej, więc można powiedzieć, że to była prawdziwa uczta dla miłośników oper mydlanych!
S: Rena i ja spotkaliśmy się w 1993 roku, a także, gdy oboje pracowaliśmy w „General Hospital”. Następnie Rena była jedną z trzech głównych aktorek w moim filmie „March”.
R: Co myślisz o stworzonej przez Renę kreacji Quinn? I co sądzisz o relacjach pomiędzy Quinn a Deaconem… dwojgiem ludzi, którzy z pewnością zapewniają rozrywkę i robią, można powiedzieć, niezbyt miłe rzeczy w stosunku do innych, żeby dostać to, czego chcą?
S: Myślę, że to wspaniała rola dla Reny. Sądzę, że pomiędzy Deaconem a Quinn istnieje wiele podobieństw. Oboje są osobami, które utrzymują się przy życiu i oboje z pewnością są zdolni do intryg, a także do przywłaszczania sobie tego, czego potrzebują. Myślę, że oboje bardzo troszczą się o swoje dzieci i oboje od bardzo długiego czasu są traktowani jak „persona non grata”. Funkcjonują na marginesie społeczeństwa B&B, które tworzą rodziny Forresterów, Loganów i Spencerów. Lawirują jak gdyby po jego orbicie. Ale interesujące jest to, że mimo iż Quinn jest piękną i atrakcyjną kobietą, to na początku, chociaż Deacon nigdy nie przepuści okazji, żeby docenić piękną kobietę… potrzebował miejsca, w którym mógłby się zatrzymać! (Śmiech). W momencie, gdy zdał sobie sprawę, że ma coś, czego ona potrzebuje, czym była jego relacja z Hope, wykorzystał to, żeby otrzymać miejsce, w którym mógłby się zatrzymać. Gdy już się tam znalazł, myślę, że był przy tym wystarczająco bystry, żeby nie próbować jej uwieść. Ewidentnie ma ona nieprzewidywalną osobowość, a gdyby się wkurzyła, mogłaby go wyrzucić z powrotem na bruk! Zawsze żartuję, że Deacon ma bardzo drogą garderobę, do tego nosi bardzo drogi zegarek, ale tak naprawdę nie ma gdzie się wysikać! (Śmiech). Nie ma żadnych pieniędzy. Oprócz tego jest jeszcze inny poboczny motyw: to, że ta kobieta może być prawdopodobnie bardzo niebezpieczna. On sobie myśli: „W co ja się pakuję… i z kim ja sypiam pod jednym dachem?”. Wtedy lepiej uważaj na to, co robisz, albo ta laska może to skończyć, wyjmując miecz z wypisanym na nim twoim imieniem! (Śmiech).
R: Wygląda na to, ze Quinn jest dla Deacona bardzo groźnym przeciwnikiem, ale jak widzimy, tam gdzie jest opozycja, może pojawić się też wzajemne przyciąganie!
S: Zdecydowanie! Jednak Deacon nie jest typem faceta, który łatwo okazuje strach. Siedział w więzieniu i został doświadczony przez życie. Był ostrożny. Jak zostało powiedziane, związek oparty na dążeniu do wspólnych interesów z pewnością zbliżył ich do siebie! Wszyscy kończymy w łóżku ze wszystkimi w „Modzie na sukces”! Pamiętam jak kiedyś połączyli mnie z Johnem McCookiem (Eric). To było ohydne, ale cholera, udało nam się to! (Śmiech).
R: Jaka była twoja ulubiona scena z Reną, jak do tej pory? Biorąc pod uwagę naturę waszych postaci, przypuszczam, że na planie musi być dużo śmiechu?
S: Śmiejemy się dużo. Ale też walczymy ze sobą jak brat z siostrą, w jej przypadku, naprawdę seksowną siostrą! Spieramy się ze sobą w ujmująco zabawny sposób, w żadnym razie nie w nieprzyjazny sposób. Rena zawsze dokonuje ciekawych wyborów. Mamy razem długą wspólną historię, a ta historia stwarza pewną siatkę bezpieczeństwa, która mówi nam: „spróbujmy trochę nowych rzeczy.” Bierzemy to, co jest w scenariuszu, co zazwyczaj jest świetne, i możemy dodać tu i tam coś od siebie, a potem umieścić pod tym swój podpis, i uczynić to najlepszym, jak się da. Zrobiliśmy tak w jednej scenie, w której zaimprowizowałem i nazwałem ją określeniem „szalone majtki”! (Śmiech). Czasami słucham Quinn jako Deacon i logika, jakiej ona używa jest tak pokręcona, do tego ta przesada w troszczeniu się o jej syna, sprawia że jako postać, czuje się zobligowany do tego, by powiedzieć: „Czy ty siebie słyszysz? To brzmi jak SZALEŃSTWO!”. Taki jest czasem materiał, który napędza sceny.
R: Deacon powrócił do serialu i obrał sobie za cel swoich działań Brooke (Katherine Kelly Lang). Czy Deacon naprawdę kochał Brooke?
S: Tak! Myślę, że Deacon naprawdę kochał Brooke. Jest taka kwestia wypowiedziana przez Deacona, która, jak sądzę, jest prawdziwa. Deacon mówi: „Jakikolwiek mężczyzna, który kiedykolwiek był z Brooke Logan, ciągle po cichu do niej wzdycha.” To jak rodzaj zaklęcia, które rzuca ona na mężczyzn, z którymi była, a kilka lat spędzonych w więzieniu to długi czas na rozmyślanie o różnych rzeczach. Myślę, że podstawową skazą na życiu Deacona jest to, że on nigdy nie miał poczucia bycia wśród rodziny. Miał matkę, która była striptizerką w Vegas, miał też znęcającego się nad nim ojczyma. Sądzę, że wyobrażenie posiadania pewnych pozorów nuklearnej rodziny złączonej przez Hope jest dla niego bardzo atrakcyjne. Myślę, że jest on facetem, który dałby się skusić czemuś takiemu. Uważam, że częścią planu zdobycia Brooke jest stworzenie z nią rodziny. Deacon myśli, że jeśli to zrobi, to może to być jego trampolina do naprawienia wszystkiego innego, które jest złe… jeśli może po prostu naprawić tę część swojego życia, której nigdy nie miał jako dziecko, w sensie psychologicznym. W każdym razie, takie są moje przypuszczenia. I to nie wyszło! Brooke nie była tym zainteresowana, a nawet jeśli była tym przez chwilę zainteresowana, to później zadecydowała, że to co łączyło ją z Billem, było tym kierunkiem, w jakim chciała podążyć.
R: Czy Deacon naprawdę to zaakceptował?
S: Myślę, że Deacon ma wielkie ego. Sądzę, że skrywa swoje uczucia i nie pokazuje zbyt dużo swojej wrażliwości. Myślę też, że więzienie nauczyło go, żeby być cierpliwym i że życie to nie sprint, lecz maraton.
R: Bardzo chciałbym się dowiedzieć kim jest biologiczny ojciec Deacona! To mogłaby być świetna historia do opowiedzenia!
S: To jest historia, o której za każdym razem powtarzam, że bardzo chciałbym ją opowiedzieć. Sądzę, że byłoby bardzo interesujące dowiedzieć się kim są jego rodzice i mogliby oni być kimkolwiek! Deacon mógłby być spokrewniony z kimkolwiek. Mógłby mieć braci i siostry, o których nie wie. Myślę, że to byłoby zabawne, gdybyśmy ze Steve’m Burtonem (Dylan z „Żaru młodości”, a wcześniej Jason – brat odgrywanej przez Seana postaci AJ’a w „General Hospital” – przypis red.) byli serialowymi braćmi… i mógłby tu nastąpić crossover! (Śmiech).
R: A jak pracuje Ci się z Katherine Kelly Lang (Brooke)? Obecnie nie ma jej chwilowo w serialu, gdyż podbija parkiet w włoskim „Tańcu z Gwiazdami”!
S: Życzę jej powodzenia w „Tańcu z Gwiazdami”! To takie niesamowite doświadczenie mieszkać tam we Włoszech… i to jak! To jest świetne, kiedy przenoszą cię błyskawicznie z miejsca na miejsce, kiedy jadasz wystawnie, chociaż druga strona jest taka, że możesz się przetrenować. Dzięki Bogu, Katherine jest triatlonistką. Jestem pewien, że ze wszystkim sobie świetnie poradzi, bo to też wysiłek fizyczny.
R: A teraz również inny twój dawny kolega z obsady B&B i GH, Antonio Sabato Jr. (Dante – przypis red.), próbuje utrzymać się w tanecznej rywalizacji w amerykańskiej wersji „Tańca z Gwiazdami”!
S: To zabawne, Antonio i ja, obaj mamy doświadczenie w sztukach walki. Możesz pomyśleć, że sztuki walki mogłyby ci pomóc w tańcu, ale to nieprawda, ponieważ sztuki walki wydają się być pod pewnymi względami bardziej sztywne, mniej elastyczne niż taniec, do tego niektóre z podstawowych pozycji są w tańcu sprzeczne z intuicją. Tak więc, myślałem, że to naprawdę mi pomoże, ale nie pomogło. Antonio jest także gimnastykiem. Jak Antonio sobie radzi? Jeszcze nie widziałem go w TzG.
R: Pierwszy tydzień był dla niego trudny. Kazali mu tańczyć jako pierwszemu ze wszystkich uczestników, zaraz po wejściu. Antonio doznał surowej krytyki ze strony jurorów i miał jakieś problemy z wykonaniem niektórych ruchów, ale wciąż pozostaje w programie.
S: Najtrudniejsze w tym jest to, że mężczyźni muszą prowadzić, moja trenerka zajmowała 48. miejsce na świecie, a ja musiałem ją prowadzić! Więc ja mam nauczyć się tańca, choreografii i następnie ją poprowadzić, ponieważ ona nie może prowadzić. Ale z całym szacunkiem dla występujących tam kobiet, ten kij ma dwa końce. Większość małych dziewczynek w jakimś momencie uczy się jakiegoś rodzaju tańca, uczą się albo baletu albo tańca albo jakichś podstaw, ale nie ich wszystkich. Nie próbuję generalizować, ale to generalizowanie ma duże znaczenie! A potem (będąc kobietą) trafiasz na takiego faceta jak Maxim Chmerkovskiy, który jest fenomenalnym tancerzem, który, jeśli pomylisz kroki albo będziesz zbyt powolna, może dosłownie cię pociągnąć i okręcić dookoła, ale jeśli jesteś facetem, to masz… cholernego pecha! (Śmiech). Ale żeby nie odbiegać zbytnio od tematu, oto co było najfajniejszą częścią udziału we włoskiej wersji „Tańca z Gwiazdami”: kończyliśmy program o 1 w nocy w Rzymie i udawaliśmy się na clubbing. Uczestniczyłem w programie jakieś cztery czy pięć lat temu i pamiętam, że wszyscy oglądali dopiero co program na żywo, a potem my wszyscy pojawialiśmy się w klubie i ludzie dostawali świra! Nie z powodu celebrytów, ale bardziej z powodu profesjonalnych instruktorów tańca! Zwykliśmy tam chodzić, a oni robili z siebie niezdary, przy których ja wyglądałem, jakbym wiedział co robię. (Śmiech). To było mega zabawne; zwykliśmy tańczyć do piątej nad ranem.
R: Czy był taki moment, podczas gdy byłeś w środku trwania włoskiego „Tańca z Gwiazdami”, kiedy powiedziałeś sobie: „W co ja się wpakowałem?” (Śmiech).
S: Oto co sprawiało naprawdę dużą trudność: mój włoski, kiedy uczestniczyłem w programie, nie był zbyt dobry, ale teraz jest już znacznie lepszy. Druga rzecz jest taka, że, nie odejmując niczego Ronnowi Mossowi (dawny Ridge z B&B – przyp. red.), ale on korzystał ze słuchawek. W ten sposób przekazywali mu, co oznaczają wszystkie wypowiadane po włosku słowa. Ja musiałem słuchać jurorów i miałem ogromne trudności ze zrozumieniem tego, co mówią, do tego musiałem nauczyć się tego, jak się tańczy, po włosku. Teraz wiem, że nie było tak źle, bo mogłem to zrozumieć, ale kiedy zadawali pytanie w programie na żywo, trzeba było się zwracać do rodzimej widowni, więc musiałem to robić, mówiąc po włosku. Było to bardzo trudne i ogromną niekorzyścią był dla mnie brak możliwości porozumiewania się po angielsku, ale mimo to, odpadłem po 9 tygodniach.
R: Wracając do B&B, jeśli chodzi o twoją serialową córkę Hope (Kim Matula), jakie jest stanowisko Deacona w odniesieniu do jej aktualnego dylematu: być z Liamem (Scott Clifton) czy z Wyattem (Darin Brooks)?
S: Myślę, że Deacon lubi Wyatta. Obalili razem butelkę szkockiej i pod wieloma względami są ulepieni z podobnej gliny. Deacon dostrzega to, że Wyatt doszedł do wszystkiego bez niczyjej pomocy. Myślę, że także Liama Deacon uznaje za dobrego chłopaka. Chce tego, co uczyniłoby jego córkę szczęśliwą, a Liam jest facetem, który podąża za swoim sercem. Deacon chce, by jeden z tych dwóch facetów się nią zaopiekował. Sądzę również, że to, iż Wyatt miał diament i jest kanciarzem, że tego typu rzeczy nie są obce Deaconowi.
R: Czy uważasz, że Deacon zmienił się i już nie jest takim „kanciarzem”?
S: Sądzę, że Deacon udoskonalił swoją grę. Jest spokojniejszy niż wcześniej, ale w jego rdzeniu tkwi to, że jest facetem, który zawsze próbuje coś ugrać. Wiesz, to zabawne. W moim prywatnym życiu byłem facetem, który został obdarowany ogromnymi możliwości w swoim życiu. Nie wiem jak to jest dorastać bez pewnych udogodnień. Jedyną rzeczą, jaką mógłbym z tym porównać jest przybycie do Hollywood jako młody chłopak i popełnienie wielu błędów, próbowałem płynąć z prądem rzeki i robiłem, co mogłem. Miałem pełne wsparcie mojej rodziny i wiedziałem, że mam wyższe wykształcenie, podczas gdy taki facet jak Deacon nie miał żadnej z tych rzeczy. Nie mogę być bardzo krytyczny wobec tej postaci, ponieważ nie wiem jak to jest podążać jego śladami. To jest facet, który po prostu robi to, co ma robić.
R: Hope dowiedziała się, że jest w ciąży! Co myśli o tym tata Deacon?
S: Ona ma męża. Nie sądzę, że Deacon nie może już mówić: „To jest moja mała dziewczynka!”. To jak: „Spójrz, popełniłem wiele błędów. Byłem w więzieniu i zostałem doświadczony przez życie, i jeśli jesteś skłonna przymknąć na to oko i postrzegać mnie jako mężczyznę, którym jestem teraz, to ja nie zamierzam widzieć cię w tej wyidealizowanej fantazji w jakiej powinnaś tkwić w mojej głowie jako córka. To jest twoje życie. Zamierzam zaakceptować cię taką, jaką jesteś.” Myślę, że Deacon jest z niej niesamowicie dumny. Jest w „Team Hope” i okazuje wsparcie. Jego stanowisko to coś w stylu: „Jeśli jesteś szczęśliwa i zakochana w Wyatcie, będę to wspierał. A jeśli okaże się, że to Liam czyni cię szczęśliwą, to także będę to wspierał.”
R: Czy jest w B&B ktoś, z kim do tej pory, po powrocie, nie miałeś do czynienia na ekranie i chciałbyś z tą osobą mieć wątek kiedyś w przyszłości?
S: Mam przyjemną energię, mając do czynienia z Heather Tom (Katie). Z jakiegoś powodu, Katie żywi tę podskórną niechęć wobec Deacona! Nie wiem, skąd się to bierze, poza faktem, że Deacon był w więzieniu i nie jest to zbyt zachęcająca rzecz dla kobiety. Rozumiem to. Deacon próbuje też, kiedy tylko może, zaznaczać swoją seksualność w stosunku do kobiet i z pewnością lubi zarówno młodsze, jak i starsze dziewczyny. Katie jest również siostrą Brooke, więc jest także wtajemniczona w wiele spraw! Myślę, że jest w tym coś interesującego, nie pod względem miłosnym, ale sądzę, że jest tu interesująca wymiana myśli, którą lubię. Heather jest wspaniałą aktorką. Bardzo chciałbym też pracować z Jacobem Youngiem (Rick)! Zawsze uwielbiałem pracować z Johnem McCookiem (Eric)! Coraz więcej oglądam Karlę Mosley, która gra Mayę. Ona wygląda jak taki mały ładny jelonek z tymi wielkimi oczyma, które zdają się mówić: „Kto? Ja?”. A ta postać jest totalną suką! (Śmiech). Uwielbiam to! (Śmiech). Sądzę, że Deacon i Maya byliby razem tak nieprawdopodobni, ale przy tym tak świetni! Jeśli chodzi o wątek, byłbym też naprawdę zainteresowany, widząc Deacona dokonującego nie lada sztuki, polegającej na zdolności do uformowania potężnej bazy finansowej, dopadnięciu Billa (Don Diamont) i przejęciu jego firmy.
R: Innym z twoich talentów jest talent do stand-upu i improwizacji. Czy kiedykolwiek improwizowałeś, wypowiadając swoje kwestie w B&B?
S: Nową rzeczą, którą robię, kiedy następuje końcowy moment albo ostatnia kwestia w scenariuszu, jest to, że improwizuję kwestię, wiedząc, że prawdopodobnie zachowają ją, jeśli będą chcieli. Czasami jest coś, co jest troszeczkę pikantne i przekracza granice tego, co pozwalają nam mówić, ale wypowiadam to, a oni będą to mieli w montażowni i czasami to zachowają.
R: „Moda na sukces” odnosi wielkie sukcesy w związku ze swoim formatem półgodzinnej opery mydlanej, co różni ją od innych amerykańskich seriali nadawanych w paśmie daytime. Czy uważasz, że to sprzyja ogólnej atmosferze, kiedy pracuje się tutaj jako aktor?
S: Przychodzę z „Żaru młodości” i „General Hospital”, gdzie łącznie występuje na kontrakcie 60 aktorów, gdzie musisz wiecznie walczyć o mieszkanie i rywalizujesz z czterema albo pięcioma innymi facetami, którzy są w twoim przedziale wiekowym. Jestem szczęśliwy, mogąc być tutaj. Wiem, że zaczynałem w GH, ale zawsze czułem, że tutaj w B&B jest jak w domu. To nie tylko aktorzy, to ekipa i to coś w rodzaju rodzinnego biznesu z Bellami, i to z mniejszą obsadą. Myślę, że to po prostu tworzy z tego miejsca trochę mniej korporacji. Nigdzie nie znajdziesz więcej korporacji niż w GH, w serialu, który posiada wyraźnie inny biznesowy paradygmat, gdzie trzeba stresować kadrę kierowniczą, ponieważ stacja ABC/Disney przez cały czas chuchają na nią, żeby utrzymywała serial przy życiu. Jest tam tyle powagi w odniesieniu do każdej poszczególnej rzeczy i ma się tę kontrolę z góry, to stresujące. „Moda na sukces” ma tak szeroką obecność na arenie międzynarodowej, że nie czuję się, jakbym stał w obliczu zagrożenia zdjęciem z anteny.
R: Wygląda na to, że czujesz, iż jesteś tu doceniany, w „Modzie na sukces”!
S: Bardzo doceniany! Sposób, w jaki ta organizacja traktuje swoich aktorów, w całej mojej karierze aktorskiej nigdy się z takim nie spotkałem, a pracowałem z każdym większym studiem i siecią nadawczą. B&B jest fantastyczne i to nie tylko z powodu wielkich zamorskich wyjazdów, ale codziennie, gdy wchodzisz i wychodzisz, ze względu na sposób, w jaki zachowują się tutaj ludzie. Jest tu uprzejmość i szacunek, jakie my wszyscy staramy się okazywać sobie nawzajem. To tworzy świetne środowisko.
R: Teraz, kiedy już jesteś z powrotem na jakiś czas, co mówią ci twoi fani na Twitterze oraz media społecznościowe? Czy dają ci znać, że chcą więcej Quinn i Deacona? Jakie dostajesz opinie?
S: Myślę, że ludzie lubią Quinn i Deacona razem w jakiejkolwiek formie. To komplement, że ludzie lubią to, co razem robimy, co zazwyczaj oznacza, że potem będzie tego więcej. Fani cieszą się z tego, że wróciłem, co jest naprawdę miłe. Wróciłem tym razem i wróciłem na kontrakt, co robi różnicę, więc przy odrobinie szczęścia zostanę na jakiś czas. Sądzę, że to pozwala mi zainwestować trochę więcej, przy czym oczywiście do każdej pracy, jaką wykonuję, zamierzam coś wnieść, ale kiedy nie jesteś na kontrakcie, musisz zawsze mieć oczy szeroko otwarte i myśleć: „Jaki będzie mój następny ruch, jeśli ta dobra passa się skończy?”. To pozwala ci trochę odetchnąć i zacząć wypatrywać tego, co stanie się w bliższej przyszłości. W tym momencie mojego życia jest wiele rzeczy, które chcę zrobić, a w B&B mamy w roku mnóstwo wolnego czasu. Tak więc przebywanie w B&B pozwala mi sobie myśleć: „Jeżeli zostanę tu przez pewien czas, czego bym chciał w tym momencie mojego życia, jeśli z wolą boską zechcą mnie zatrzymać, to chciałbym się tu zatrzymać na jakiś czas.” Nie szukam niczego innego. Jeśli pojawi się coś innego i wpasuje się w grafik, to świetnie. Ale kiedy miało się 25 lat, to zawsze czekało się na to… kiedy będzie ten telefon od Spielberga? I wiesz co? Czuję się tu naprawdę szczęśliwy. Zapewnia mi to niesamowite życie. Robię też karierę we Włoszech. Naprawdę nie trzeba mi wiele więcej.
Opracowanie i tłumaczenie: DeaconFan
super sprawa z tym tłumaczeniem! dzięki wielkie :))
Ciekawy wywiad i fajnie opracowany 😉
extra wywiad, lubie Deacona
Spieprzaj stąd, Danio.