Niech Ridge będzie z Wami!


Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! W wypadku "Mody na sukces" tego typu życzenia są jak najbardziej na miejscu.


Niekończąca się opera mydlana o perypetiach rodziny Forresterów i ich modowego imperium niepostrzeżenie osiągnęła pełnoletniość w Stanach Zjednoczonych (znajduje się na antenie od dwudziestu trzech lat), a jak mówią (nie)życzliwi – końca nie widać…

Cóż to za okazja? Urodziny? Nie. Te były ponad miesiąc temu. Pierwszy odcinek "Mody na sukces" telewizja CBS wyemitowała bowiem w dniu 23 marca 1983 roku (pojawił się w programie stacji w miejsce tracącej na oglądalności politycznej opery mydlanej zatytułowanej "Capitol"). Chodzi o inny jubileusz. Mianowicie 12 maja o godz. 14.30 na antenie TVP1 pojawi się 5000. odcinek tego bijącego rekordy popularności serialu. Oczywiście mowa o numeracji amerykańskiej. Z nie do końca zrozumiałych przyczyn nasza telewizja zdecydowała się pokazywać "Modę na sukces" od 216. odcinka (w polskiej numeracji jest to odcinek 1.). Osobliwe rozwiązanie, biorąc pod uwagę to, że serialowe realia i tak były dla Polaków czymś zupełnie nowym, nieznanym, jakże odbiegającym od rzeczywistości państwa noszącego jeszcze PRL-owskie piętno.

Mimo to z początku lekko zdezorientowana publiczność szybko połknęła haczyk. Od września 1994 roku zawsze w okolicach godz. 16 (przynajmniej jeszcze do niedawna, teraz o 14.30) przez telewizorami zasiadało kilka milionów Polaków. W 2010 roku około 2,5-3 miliona. Z badań AGB Polska wynika, że aż 68% z nich to osoby powyżej pięćdziesiątki. Stąd popularne żarty, jak ten wymieniony wśród nonsensopedycznych ciekawostek: Według amerykańskich naukowców jedynymi angielskimi słowami, które potrafi prawidłowo wymówić twoja babcia są imiona bohaterów "Mody na sukces".

Żarty żartami, jednak fenomenu "Mody na sukces" nie sposób negować. Ponad sto telewizji emitujących odcinki na całym świecie. Miliony oczu patrzących z uwielbieniem na ekran telewizora. Dziesiątki fanklubów i stron internetowych. Gdy na raka żołądka zmarła 72-letnia Darlene Conley, odtwórczyni roli kontrowersyjnej Sally Spectry, wiadomość ta obiegła cały świat. Pojawiła się w głównych wydaniach serwisów informacyjnych oraz na pierwszych stronach gazet.

Skąd taka popularność? Powodów jest przynajmniej kilka. Sporo wyjaśnia już sam tytuł. Oryginalny tytuł, nie polski. "The Bold and the Beautiful", czyli śmiali i piękni. Piękni i bogaci. Tacy są bohaterowie "Mody na sukces". Ludzie eleganccy i wpływowi. Do tego ekskluzywne wnętrza ich rezydencji, firm itd. Odrobina luksusu. Blichtr. Wyimaginowany, ale w jakimś stopniu lepszy świat. Taki świat ludzie chcą oglądać. Niedostępny, a przez to atrakcyjny i pociągający. Tym bardziej że ekranowe postaci – choć żyją iluzją idealności – mają podobne problemy co widzowie. Nawet większe. Podstępy, porwania, szantaże, intrygi, romanse i seks. Podglądanie cudzego życia ma w sobie coś podniecającego. Budzi emocje. Powracający do życia playboy Ridge, jego nemezis Brooke, kobieta przechodząca z ręki do ręki – sypiająca z ojcem, synem, drugim synem, ponad czterdzieści ślubów czy kilkuodcinkowe rozważania nad tym, czy doszło do gwałtu. Kuriozum goni kuriozum.

Niewątpliwą zaletą "Mody na sukces" wydaje się również specyficzna konstrukcja fabularna oraz niespieszna narracja: historia opowiadana jest tak, że nawet po tygodniowej przerwie nie wypada się z rytmu. Prosta, niezbyt angażująca i niezmuszająca do myślenia fabuła. Proste dialogi. W ten sposób powstaje serial, do którego można powrócić (czy rozpocząć oglądanie) właściwie w każdym momencie, a i tak ekranowe wydarzenia będą z grubsza jasne.

Te wszystkie elementy współtworzą sukces "Mody na sukces". Opery mydlanej, o której krąży nie mniej dowcipów niż o legendarnym Chucku Norrisie. Jeśli któryś z bohaterów zacznie spadać z dachu, to będzie tak spadał przez trzy kolejne odcinki; Według matematyków, podobnie jak długość prostej i największa liczba rzeczywista, ilość odcinków „Mody na sukces” również jest nieskończona itd. Kabareciarz Mariusz Kałamaga przypomniał w programie Kuby Wojewódzkiego, że pierwsze odcinki… wyryto na tablicach, na których Mojżesz spisywał Dekalog. Kpiący z "Mody na sukces" (zalicza się do nich także autor tego tekstu) zapominają lub po prostu nie wiedzą, że wbrew pozorom nie jest to najdłuższa opera mydlana w historii. Do rekordu ustanowionego przez „Guilding Light” jeszcze daleko. Ten amerykański serial był nadawany od 25 stycznia 1937 roku do 18 września 2009 roku – najpierw w radiu, potem w telewizji. Siedemdziesiąt lat na antenie i ponad 18 tysięcy odcinków (niespełna 16 tysięcy w telewizji).

Oczywiście twórcy "Mody na sukces" nie dają za wygraną i kręcą dalej: ich telewizyjne dziecko liczy sobie już grubo ponad 5000. odcinków. Dlaczego Polacy dopiero teraz obchodzą okrągła rocznicę? TVP1 jest w tyle za CBS o trzy lata (to i tak nieźle, skoro emisję rozpoczęła z siedmioletnią obsuwą). Tak więc amerykański jubileusz nastąpił w Stanach Zjednoczonych 16 lutego 2007 roku. Dziś Forresterowie za oceanem zbliżają się już do szóstego tysiąca. Jak dobrze pójdzie, i w programie będą pokazywane wciąż po dwa odcinki dziennie od poniedziałku do piątku to… TVP1 dogoni CBS w 2013 roku. O ile wcześniej nie nastąpi zapowiadany koniec świata… ale nieśmiertelny Ridge (postać, która pojawia się na otwarcie pierwszego odcinka) pewnie i taką przeszkodę zdołałby pokonać.

Fani "Mody na sukces", wytrzymacie? Niech Ridge będzie z Wami!

źródło: Onet